Na naszych oczach rodzi się wspaniała
tradycja Marszu Niepodległości. Manifestacji uświetniającej wydarzenia z
1918 roku, kiedy to Naród Polski po 123 latach niewoli w zaborach:
niemieckim, rosyjskim i austriackim, odzyskał niepodległy byt narodowy.
Wybór jedenastego listopada jest w tym przypadku czysto symboliczną
datą, na którą składają się dwie okoliczności: przekazanie przez Radę
Regencyjną władzy wojskowej Józefowi Piłsudskiemu, oraz niemiecka
kapitulacja na zachodnim froncie, formalnie kończąca czteroletni okres I
Wojny Światowej.
Misją Marszu Niepodległości jest
przywrócenie Polakom tożsamości narodowej i poczucia godności, szacunku
dla własnej historii i tworzenia silnych struktur obywatelskich pod
budowę świetlanej przyszłości, nawiązanie do najznakomitszych tradycji
niepodległościowych i puszczenie w świat jasnego sygnału sprawa
Polska wymaga rekonstytucji. To ostatnie jest szczególnie ważne jeśli
przyjrzymy się naszym losom przez pryzmat ostatnich kilku dekad. Okres
ten obfitował w wydarzenia wielce tragiczne z punktu widzenia
narodowego. Zdrada sojuszników po II Wojnie Światowej i nieformalny IV
rozbiór Polski. W efekcie 44 lata w kajdanach komunizmu, systemu
rujnującego dorobek cywilizacyjny naszych przodków i degradującego
polskość do poziomu wstydu. Wyplenienie z milionów rodaków tożsamości
polskiej i zastąpienie jej sowiecką, której serce bije nie dla Warszawy
lecz dla Moskwy.
Po kolejnej dziesiątce lat beznadziei
zrodziła się Polakach legendarna Solidarność w niedoli, posiadająca
swoje źródło w czysto ludzkich potrzebach życia codziennego. I gdy
wydawało się, że już, że w końcu powrócą dni chwały... Niestety.
(Nieformalny) V rozbiór Polski parafowany przy okazji Rozmów Okrągłego
Stołu, któremu towarzyszy propaganda sukcesu sycząca z ust „ich”.
Transformacja niosąca wielkie zmiany, dzięki którym wszystko zostało po
staremu. PRL bis, postkomunizm o przyjaznej twarzy socjaldemokracji
stojącej zawsze na straży "sprawiedliwości społecznej" definiowanej
słusznie jako niesprawiedliwość.
Naśladując stadionowe okrzyki radosnych
kiboli: „I, II, III, IV, V? Mało!”. 1 maja 2004 roku (nieformalny)
VI rozbiór Polski. Wstąpienie do wspólnoty europejskiej, będącej dla
odmiany "narzędziem niemieckiej hegemonii w Europie". Pokojowo, bez
ofiar, z jeszcze większą tubą propagandową, z jeszcze odważniejszymi
„ich” zachwytami i słowami „Ode an die Freude” na ustach.
I tak trwamy do dziś. Bohaterowie
„Starego Kontynentu”. Wybawiciele przed imperium osmańskim. Ostoja
cywilizacji chrześcijańskiej w Europie i niewzruszona ściana chroniąca
niegodnych przed rewolucją bolszewicką. Osieroceni z elit narodowych,
które to "elity" tworzą dziś liczni wasserpolacken, zaprzańcy i zdrajcy,
dla których "polskość to nienormalność".
Wreszcie rodzi się w Polsce ruch na
niespotykaną dotąd skalę. Pozbawiony romantyzmu powstańczego, a oparty
na chłodnej kalkulacji i pomyślunku. Zbierający każdego dnia bezcenne
pokłosie w postaci odrodzonych dusz, wchodzących już dziś w skład
skromnych setek tysięcy patriotów. Grupy, zawierającej w swojej masie
przyszłe polskie elity - tytanowe podstawy wymarzonej rzeczywistości.
Udział
w Marszu Niepodległości jest dla nas wszystkich obowiązkiem polskim.
Udział w tym wydarzeniu staje się tym bardziej konieczny, im wyższy
przedstawiamy typ człowieka, Polaka-patrioty. 11 listopada 2012 roku w
Warszawie zadbajmy o to, aby wspólnie, w sile morza biało-czerwonych
serc, bez względu na wcześniejsze i późniejsze animozje, budować
przyszłość dla nas, byśmy z dumą byli gotowi spoglądać w oczy naszych
dzieci, więc do zobaczenia w Warszawie bo nie zabraknie tam i Nas Górników !!
/ K


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz