środa, 3 lipca 2013
Mołdawia - Polska
W "wesołym autokarze" na mecz jechali:Wisła Płock (11), Stomil Olsztyn (7), Pogoń Lębork (5), Lech Poznań (3), Dyskobolia (4), Elana Toruń (2), Górnik Wałbrzych (2), JKS Jarosław (2), GKM Grudziądz (2), Orlęta Radzyń (2), Górnik Łęczyca (2), RKS Radomsko (3), Powiślanka Lipsko (2), Legia Chełmża (1), Włókniarz Częstochowa (1).
Podróż w tamtą stronę minęła w miarę spokojnie (nie licząc KO, które zaliczył jakiś miejscowy żul w Mołdawii, który miał zapędy pedofilskie i chciał sprzedać nam swoje małoletnie sąsiadki).
Do Kiszyniowa docieramy ok. 4 godzin przed meczem, meldujemy się w hotelu i udajemy się wynajętym busikiem i taxówkami pod stadion. Tam spotykamy kilka ekip, m.in. GKS Bełchatów, Ładę Biłgoraj, Stalówkę oraz ekipę z autokaru GKS/Górnik. Sam mecz - każdy widział - dobry, kibolski klimat - dużo odpalonej pirotechniki, z której większość ląduje na murawie i świetne oflagowanie (ciężko było rozwiesić jakąś większą flagę). Jak już ktoś wyżej wspomniał - na pewno na plus debiut flagi Polska-Węgry. Doping mimo usilnych starań chłopaka ze Stomilu i megafonu - średni. Były za to fajne momenty i próby dopingu na dwie strony (góra/dół).
Po meczu niektórzy udali się do hotelu, ale zdecydowana większość poznawała (na wiele różnych sposobów) uroki Kiszyniowa nocą... ;)
W podróż powrotną wyruszyliśmy z rana w sobote, ponieważ większości zależało na powrót do domu na niedzielne popołudnie, ale…
Jakieś dzikusy postanowiły zadrzeć z nami na jednym z postojów na terenie Ukrainy. Skończyło się to dla nich szybkim oklepem, więc duże było nasze zdziwienie gdy kilkaset metrów dalej te same miejscowe dzikusy postanowiły przewietrzyć nam autokar cegłówkami.
Ich pech polegał na tym, że część ekipy była jeszcze poza wozem co skończyło się dla jednego z miotaczy ciężkim KO i wylądowaniem w szpitalu.
Niestety - chwilę po tym zdarzeniu przejęła nas ukraińska milicja i wywiozła nas na swój komisariat do małej miejscowości na wschodniej Ukrainie. Spisywanie, obdukcje, dokładne fotki, a nawet zbieranie paznokci do badania DNA - wszystko to trwało łącznie ok. 22h, podczas których m.in. wybraliśmy się na pobliską dyskotekę (psy pozwalały nam łazić po okolicy, ponieważ wszyscy byliśmy traktowani jako świadkowie zdarzenia), gdzie również zmuszeni byliśmy nauczyć jednego z Ukraińców kultury, ponieważ nie rozumiał, że kobiet się nie bije. Wycieczki z Polski wędrowały również po pobliskich aptekach, niejednokrotnie wracając z nich z niezłym "łupem" ;)
Ostatecznie, dopiero w niedzielę rano udało się dogadać z poszkodowanym, który za wycofanie oskarżenia, tzw. "porozumienie" żądał 1500$ na pokrycie kosztów leczenia. Całe szczęście mieliśmy w składzie dobrych negocjatorów i ostatecznie dogadaliśmy się na 320E.
Psy chyba tylko na to czekały, bo 15minut po wypełnieniu papierka przez pokrzywdzonego byliśmy wolni i mogliśmy wrócić do Polski.
Powrót upłynął w miarę sprawnie i szybko, ze względu na zmęczenie materiału... :)
Granice państw na powrocie przekraczaliśmy w ekspresowym tempie, ponieważ do Polski dotarły już informację o naszych "przygodach" z dzikusami. Cała Polska z dużym wahadłem do samego Płocka.
Jak widać - mieszanka autokarowa bawiła się na wschodzie całkiem nieźle. Podsumowując należy dodać, że atmosfera mimo dużej różnorodności ekip bardzo pozytywna - myślę, że właśnie na tym powinien polegać układ na kadrę w praktyce. Na co dzień możemy się nie lubić i napierdalać przy każdej okazji, ale jeśli jedziemy za granicę to jedziemy reprezentować jeden kraj.
Serdecznie pozdrowienia dla współtowarzyszy podróży! Mam nadzieję, że wszyscy dotarli do swoich domów. Wielkie dzięki za kozacki wypad i wspomnienia, które zostaną do końca życia!
POLSKA KIBOLSKA!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz